niedziela, 6 grudnia 2009

z każdym wierszem


z każdym wierszem [1]

z każdym napisanym wierszem coś się zaczyna

wiara nadzieja i miłość w tych samych kształtach
a jednak ciężar gatunkowy im się zmienił
każde z osobna nie spełnia oczekiwań
żadna bez pozostałych nie wieńczy dzieła
a każda wciąż w drodze pozwala się innej rozwijać
przedziwna to trójca Boskiej natury
wciśnięta w człowieczy dzień powszedni

z każdym wierszem kocham cię więcej

[1] 2009-12-10

poniedziałek, 26 października 2009

w przestrzeni wieszy


w przestrzeni wierszy [1]

w przestrzeni wierszy
poruszam się i żyję
wspinam się na szczyty nieporadności
zmagania ze słowem
wciąż wierząc że można lepiej i głębiej
wtulić się w twoje ramiona

nic nie mam do stracenia
nie mam twarzy ani historii
nie mam przyszłości ani zakrętów
może kilka upadków rozdwojonej natury
które pragnie nieba lecz stąpa po ziemi
to co mam zawdzięczam tobie

sensem mojego życia jest kochać ciebie
[1] 2009-10-15

na tablicach dekalogu


na tablicach dekalogu [1]


przez utratę wszystkiego w czym można pokładać nadzieję
przez wiarę w najmniejsze a jednak skuteczne
przez miłość czystą i bezwarunkową
przez słowo wypowiedziane i zatrzymane w sercu
wbrew temu co świat zgotuje sobie
na przekór utracie młodości i zbliżającej się śmierci
pomimo fałszowaniu prawdy o Bogu Miłości
droga do Niego prosta jest
przez człowieka z człowiekiem i w człowieku
zapisana na tablicach dekalogu
[1] 2009-10-25

wtorek, 13 października 2009

modlitwa do wiary


modlitwa do wiary [1]

tobie zawdzięczam przychylność nieba
zwykłą codzienną życzliwość człowieka
w tobie się skrywam zupełnie
nawet jeśli rachunek sumienia ma saldo ujemne

przyszłaś nagle w kucykach z gitarą z uśmiechem
byłaś przeciwieństwem bolesnych doświadczeń
cieniem przedwiecznej mądrości ukrytej w kobiecie
jak adam zdziwiony nie poznawałem siebie

a potem przyszłaś po latach milczenia poezją
tchnieniem słów nad brzegiem przepaści
gdy świat zawirował upadkiem i bólem złamanej stopy
czasami trzeba spaść aby dostrzec twoją obecność

w tobie oddycham razem z miłością mego życia
z czwórką dzieci bagażem niełatwych relacji
tobie zawdzięczam czego nie posiadłem na własność
bądź pochwalona wiaro w Obecność Największą
[1] 2009-10-22

ogrzechu zaniedbania


o grzechu zaniedbania [1]

jest prawda o nas boleśnie wpisana w życiorysy innych
i życiorysy cudze wpisane w prawdę o nas
którym wciąż jeszcze daleko do doskonałości
którym wciąż rosną rogi grzechów i przywar
ciężko jest nosić brzemię miłości jeśli ta miłość wymaga
bycia w prawdzie ze samym sobą

ziemia od zawsze pełna niegodziwości i zła
prawdę rozmienia na drobne krętactwa
tu możesz zełgać tam nie powiedzieć prawdy
wszystko możliwe możliwym być może

a mnie ciągle brakuje odwagi
aby wyjść na zewnątrz poezji i powiedzieć
głupota jest grzechem zaniedbania pracy nad duchem
i nie ma wytłumaczenia przed żadnym sądem
szczególnie tym niebiańskim
zostaje liczyć na miłosierdzie choć nie znamy jego granic

zło jest formą głupoty bo zawsze przegrywa
[1] 2009-09-05

coś z nas zostanie


coś z nas zostanie [1]

nie wszystko się ziści co nam zapisane
nie wszystko dane co nam przewidziane

życie ulotne niekiedy zabawne czasem zmęczone
ma to do siebie że wciąż za krótkie
bywa ułomne przeżyte na pół
rankiem się budzi lecz nie jest już te

tamto odeszło ukryte w posłowiu
staje się chwilą pamięci obcej zadumy

nie wszystko umiera co zamiera w nas
nie wszystko odejdzie coś z nas zostanie
[1] 2009-10-18

stary poeta wobec wszechświata


stary poeta wobec wszechświata [1]

gdy źrenice nie pozwalają chwytać światła
i wszystko staje się plamą
coraz więcej niepewności ma odbicie w poezji

choć poeta pamięta doskonale
czasami ślepemu przywraca wzrok i opamiętanie
lecz sam zostaje z własnym niezrozumieniem
jak i dlaczego zło jest naszym udziałem

znad przepaści widzi się więcej
choć sny już dawno nie przychodzą
stary poeta wobec wszechświata
ma takie samo podejście jak dziecko

nie wie gdzie jest granica granic
[1] 2009-08-27

szczyt naszych możliwości



szczyt naszych możliwości [1]


szliśmy do góry powoli zmęczeni
aż po bezdech w płucach
za nami już tylko wspomnienia
przed
szczyt naszych możliwości
spojrzenie w bezkres nieba
wierzchołki wypiętrzone z wnętrza ziemi
i ta chwila wolności okupiona wyczerpaniem
dziesięć minut boskiego zachwytu
A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.

dobro rodzi się z trudu
samo nie istnieje bo po co
[1] 2009-08-16

powoli


powoli [1]

nic w tym dziwnego że Bóg widzi inaczej
prawdę o sobie odsłania powoli
lecz nie w tym problem jest skryty
że nie od razu możemy zrozumieć
tylko czy znaki dane czytać zechcemy
[1] 2009-08-23

od zarania dziejów



od zarania dziejów [1]

człowiek człowiekowi przydrożnym kamieniem

historia jest zbiorem błędów i wszelkich wypaczeń
od zarania dziejów
zawsze tak samo cień nieposłuszeństwa zwabia jednostki
którym za ciasno we własnej powłoce
potem jest rzeź niewiniątek gwałty kradzieże i śmierć
raz otwarty worek zła ciężko zawiązać

historia to również zbiór wszelkiego dobra i poświęcenia
o którym zwykle niewiele słychać
zło się łatwiej sprzedaje bardziej pociąga podglądaczy
dobro jest słabe i zazwyczaj ukryte
dopiero po latach wyniesione na ołtarze podziwu
pomaga zrozumieć sens posłuszeństwa

a przecież człowiek człowiekowi dany jest aby kochać
[1] 2009-08-25

niedziela, 6 września 2009

mały traktat teologiczny


mały traktat teologiczny [1]

dzisiaj gdy kościoły świecą pustkami
wiara w opatrzność zanika
a miłość z daleka omija tajemnicę krzyża
dowolność etyczna zabija cywilizację

człowiek niezależnie od stanu
z natury grzesznej bywa leniwy
pogodzony z rzeczywistością codziennych pragnień
nie szuka rozwiązań trudnych

teologia nie znosi zapaści jest w ciągłym ruchu
to co wczoraj jeszcze niepewne dzisiaj wyjaśnia
lecz nam jest łatwiej budować złote ołtarze
niż fundamenty życia osadzać na Słowie

niezmienna jest nasza ośla upartość
chore są układy i relacje pomiędzy
śmierć czasami przychodzi z zaniedbania
a nie z Boskiej nieopatrzności

zło jak miłość jest wspólnotowe
zbytnią reakcją lub jej brakiem niszczy wiarę
że to co święte w nas musi dojrzewać i wydać owoc
sens istnienia jest sednem naszego stworzenia
[1] 2009-08-23

cud


cud [1]

jaki pokażesz nam cud abyśmy ci uwierzyli

nie ma rzeczy ani sprawy która mogłaby was przekonać
że wiara jest tylko na chwilę drogowskazem
dokąd powinno się zmierzać aby stanąć w prawdzie
trzeba lat pracy nad sobą aby nie wierzyć już w siebie

nie ma na świecie takiej wolności która może wyzwolić
z człowieka pragnienie w czystej formie
iluzją jest życie na pokaz gdy trzeba światu dowieść
ile są warte nasze marzenia

nie ma takiej granicy której ludzkość nie przekroczy
musi piekło sobie i innym zgotować
aby się wypełniła prawda odwieczna
miłość ma tylko jedno oblicze uśmiech Boga w człowieku
[1] 2009-07-30

w tobie i dla ciebie


w tobie i dla ciebie [1]

„I co mi z tego, że nie cały zginę?”
Czesław Miłosz


dobrze że poezja nie jest mi jedynym przyjacielem

czasami zwodzi i nie daje wytchnienia
pozwala dostrzegać zrozumieć siebie
nawet uśmiechy zachwytu nie zawsze szczere
nic nie wnoszą do życiorysu
lecz w tym co widzi jest zawsze samotna
przecież nikt nie lubi oglądać w lustrze
skrzywioną gębę skrywanych słabości
zazdrosnych myśli nieprzyzwoitych spojrzeń
prawda jest gorzka nawet jeśli poeta powie to wielki

dobrze że ty jesteś mi ciągłą potrzebą bycia więcej

w tobie jest moje przeznaczenie
moje pisanie prawdziwe
słowo które staje się codziennością
w tobie i dla ciebie
[1] 2009-07-25

w sieci


samotność kolektywnie zmęczona 2006-06-08

na przedmieściach przemyśleń
gdzie słowo ulepione z tego co boli
promieniami porannego słońca przychodzi
wtapia nas w strukturę nieba
drogą wielu zakrętów
tajemnicą powrotów
zwariowanych pomysłów na życie
bez zasad i przecinków postoju
wywiało nam zapach porannej wrażliwości
trzymania kogoś za rękę
tu w autobusie szybkich poglądów na miłość

rozjechała się nam prawda o nas samych
za nami pragnienia z przodu zabieganie
wywleczone na drugą stronę zwątpienia
odeszli ci co najbardziej potrzebni
pamiętamy nie to co trzeba pamiętać
zaplątani w sieci własnych porażek

jest w nas samotność kolektywnie zmęczona

trzeba tak kochać


trzeba tak kochać [1]

trzeba tak kochać aby zaistnieć w człowieku
tym co zostało zapisane w księdze życia
czym się jest i czego nie można odczytać
co ukryte przed światem uczy pokory
i daje pewność że można więcej

trzeba tak kochać aby słowo stało się ciałem
i mogło zwyczajnie przebywać pomiędzy pragnieniami

nic co jest nie może zabić miłości
jeśli coś umiera było iluzją pustym naczyniem

poryw uczuć jest przedsionkiem relacji
nadzieją że drzwi zamknięte zostaną otwarte
i będzie można w pełni zaistnieć

nie ma przepisu na dobre życie
każdy ma swoją drogę pracy nad sobą
miłość dojrzewa gdy siebie umniejsza
pozwala spotkać Boga w człowieku

[1] 2009-07-21

o prawdzie


o prawdzie [1]

człowiek boi się prawdy o sobie
uczy historii przez pryzmat aktualnych rozgrywek
swoją zaś barwnie poprawia przez lata
poeci nie są wstanie tego zmienić
nawet oni słowem przerabiają oblicze
tego co Jest choć się ukrywa
za parawanem wiary w biały opłatek

a prawda bez żadnych przeróbek
daje poczucie wolności
nie zniewala i zniewolić się nie daje
ma tylko jedną słabość
staje się drogą i życiem

[1] 2009-09-05

sobota, 15 sierpnia 2009

leśnym szlakiem


niezbadane są wyroki lasu
każdy sen ma początek i koniec
jak las który bez powiek ogląda świat
z perspektywy nieba widać inaczej

środa, 5 sierpnia 2009

we mgle



[1]

za oknem deszcz góry we mgle
trawa zielona mokra od rosy
a ja w oczekiwaniu na powrót słońca
ze słowem się zmagam
próbuję zrozumieć istotę szczęścia
[1] 2009-08-05

niedziela, 26 lipca 2009

sobota, 25 lipca 2009

odwieczne utrapienie człowieka


[1]


wieczność tak odległa że nierealna
przestała pociągać nawet poetów
zmysłowość słów i obrazów
zaciera granicę czytelności znaków
dobro i zło w tej samej ławce edukują od małego
miłość i seks znaczy to samo a nawet inaczej
uprawiana w internecie wymusza reakcje
nawet śmierć stała się atrakcją przed kamerami
obdarta z sacrum zdziczała niepoczytalnością podglądaczy

ten sam został nam lęk
przed cierpieniem
powolną utratą zależności od siebie
ta pycha bycia ponad własną słabością
od zawsze próbuje zbudować wieżę babel
gdzie życie ma być długie i piękne
bez oznak starości i cierpienia
to odwieczne utrapienie ludzkości
popycha ją ku przepaści

niewieczność istnieje upadkiem wiary w Oczywistość
[1] 2009-07-27

wyznanie


[1]

moja wiara w Istnienie Uobecnione nie zawsze była wyznaniem

na początku był bezład słów i pustkowie myśli
ciemność niezrozumienia unosiła mnie na wodach emocji
dopiero gdy natchnienie poezji oświetliło drogę
z czasem oddzielałem plewy od ziaren tego co najważniejsze
zrodziło się we mnie przeświadczenie nieba
jako miejsca gdzie człowiek twarzą w twarz ogląda Prawdę
dar życia związany był z ziemią gdzie trud towarzyszy człowiekowi
a to co z niego wyjdzie będzie nadzieją lub upadkiem zdeprawowanego anioła

kiedy minęły kolejne lata zbieranych doświadczeń
cienie spotkanych ludzi studziły dobro
Cień Przedwiecznego oddzielił mój czas bycia na chwilę
od czasu który we mnie na nowo się stwarzał
dopiero wtedy słowo stało się wyobrażeniem
mojego anioła stróża od płodnych wejrzeń w człowieka
( a poeci jak dzieci każdy ma swojego odrębnego anioła poetę)

dane mi było spotkać moją ucieleśnioną spójność
która mnie poetę uczyła dobroci zagubionego dzieciństwa
nie nie było we mnie miłości od pierwszego zachwytu
było mozolne poznawanie siebie dziejącego się w niej
było powolne odkrywanie zamkniętego na klucz
stawało się w nas co święte jest w Nim
dobro ma zawsze tę samą twarz

moja wiara wciąż w drodze szuka dobra gdzie ma swoje korzenie
już nie tak łatwa by ją utracić a Słowo zamieniam na wiersze
małych doświadczeń z wiarą gdzie wszystko można
z Tym który umacnia miłością drugiego człowieka
w kolejnym roku naszych wspólnych wyrzeczeń
radosnych uniesień i ciągłego zachwytu
ze dobro jest wtedy gdy patrzy przed siebie z tęsknotą nieba
i to co przychodzi znienacka ma zawsze życie w sobie

moja wiarą ma w sobie miłość dorastającą do Ciebie
[1] 2009-07-26

tu gdzie nikt nie zagląda


jak ziarnko gorczycy
/odwiedziny Boga na zapiecku / [1]

tu gdzie nikt nie zagląda
na obrzeżach wiary w miłość prawdziwą
ukrzyżowaną i zmartwychwstałą
przybytek najświętszy owinięty w całun
staje się aktem zbawienia świata
w małym kawałku chleba

a miłość pokorna nie ma adresu
omija z daleka wielkie budowle
gdzie słowo ma koić wyrzuty sumienia
z dala od książąt mocarzy teologii
przychodzi szukać co zagubione

tu gdzie granica wszechświata ukryta w dłoni
staje się niczym przed tak wielkim momentem
gdzie Słowo Wcielone przychodzi znienacka
siada na zapiecku i słucha starej kobiety
taka jest miłość gdy ma w sobie ducha
tak obecna że niewidoczna
tylko wiarą zobaczyć można wciąż krwawiące rany

niepojęte dzieją się sprawy
gdy Bóg władca wszystkiego
ma czas na długą rozmowę
z dala od zgiełku wydarzeń
przychodzi pisać historię zbawienia
ustami starej kobiety
która ma wiarę jak ziarnko gorczycy
[1] 2009-07-14

zapach poezji


[1]

dla ciebie misternie zbierane
przez te lata wspólnego małżeństwa
wiersze ulepione z miłości
dają mi powód aby widzieć co ukryte
być gdzie nikomu nie było dane
mieć pewność bycia twoją poezją
[1] 2009-06-29

piątek, 24 lipca 2009

do nieba się idzie latami


[1]


nim przyjdę na umówione spotkanie
zanim zagoszczę u ciebie
zajrzę najpierw do siebie
i tam spróbuję zrozumieć dlaczego
tak bardzo chcę przynależeć do ciebie

ja jestem twój a ty moja
pięknie to napisano
lecz to co piękne zwykle jest trudne
i czasu potrzeba aby uwierzyć
jak bardzo jesteś mi potrzebna

nim będę gościł u ciebie na stałe
tak aby miłość mogła w nas trwać
będę się zmagał z aniołem swojej niewiary
do nieba idzie się po drabinie latami
nawet jeśli to trudne i czasem męczące

ty jesteś mój a ja twoja
piękniej się nie da powiedzieć
tego co jest możliwe pomiędzy nami
ja twój a ty moja
cała reszta jest tylko dodatkiem
[1] 2009-06-20

jestem ślepy i do ślepców mówię


[1]


jestem ślepy i do ślepców mówię

widzę na wysokości oczu
przestrzeń dzieli wszystko na pół
wspomnienia niczego nie uczą
ból przypomina przemijanie

w proch się obrócą marzenia
i z prochu powstanie nadzieja

żeby kochać trzeba jak dziecko
nagie bezbronne uzależnione
poczuć pragnienie bycia kochanym
każdym odruchem każdym spojrzeniem

historia wszechświata swoje zatacza koło
żeby zobaczyć trzeba oślepnąć
[1] 2009-06-27

niedziela, 19 lipca 2009

to prawdziwe


[1]

urodziłem się aby kochać
zajrzeć w przedsionek nieba
gdzie wszystko już było
tylko trzeba to widzieć

aby uwierzyć w niemożliwe
musiałem pokochać jak kocha Bóg
gdy bardzo się tego chce
to jest to prawdziwe
przez całe życie i nawet po
[1] 2009-07-18

niezwyczajnie


[1]


spytacie jak kocha Bóg

niezwyczajnie

każdego z osobna i wszystkich razem
od poczęcia aż do wieczności
wiarą w każdego z nas że nam się chce
wychodzić z własnych urojonych marzeń
odrobiną humoru anielskich psikusów
nagłą i niespodziewaną śmiercią najbliższych
ciągłym zabieganiem wokół naszych spraw
naprawianiem błędów i wypaczeń całych narodów
miłością tak delikatną ukrytą w hostii
w pokorze której nie zna świat
[1] 2009-07-18

sobota, 11 lipca 2009

istota życia


istota życia / wiersz dla wybranych / [1]

są zmiany na lepsze a jednak wsteczne
są zmiany na gorsze ku lepszej przyszłości
nie jest nic ważne jeśli przemilcza prawdę
a to co istotne ma w sobie intencję dobra
nawet miłość bywa uboga
jeśli samotnie biegnie do celu

dzisiaj nie zawsze można zrozumieć sens
tego co jest choć przecież było
dzień jest za krótki ma w sobie przepaść
gdzie się ukrywa próżnia materii
stacza się w dół cywilizacja ciała
w proch się obraca sfałszowany dekalog

jest człowiek odbiciem nieba więc może wszystko
nawet zniszczyć siebie prawem wolności
nie można zakazać lecz wskazać drogę
zło ma to do siebie że unicestwia
nawet jeśli na chwilę przynosi zaspokojenie

są sprawy jawne choć niewidoczne od razu
są słowa piękne a nie ma w nich dobra
istotą życia jest życie w Bogu
reszta jest darem na chwilę aby widzieć więcej
[1] 2009-07-02

środa, 8 lipca 2009

próba


próba [1]

każde pokolenie ma swoją próbę
taki czas gdy trzeba wybierać
wypłynąć na głębokie wody utraty
rozliczyć się ze swoich skłonności

każde pokolenie ma szansę naprawić świat
tylko jak tego dokonać w pędzącym pociągu
w kierunku utraty własnej godności
w pragnieniu miłości bez Boga

każde pokolenie ma swoją pustynię
po której błądzi i szuka celu
niezmienny jest człowiek w swojej naturze
niezmienny jest Bóg w swojej mądrości

każde pokolenie staje pod krzyżem odrzucenia
gdy miłość ważniejsza jest od prawa
w każdym pokoleniu ukrywa się prawda
dobra tyle w człowieku ile zagląda do wieczności
[1] 2009-07-11
w drodze do wolności [1]

Bóg jest Panem historii tylko trudno w to uwierzyć
gdy lista zamordowanych jest długa

prawda o wieczności przestała być atrakcyjna
ilość zła nagromadzona w jednym wieku
odbiera rozum i zniekształca wiarę
nawet miłość ma wykrzywioną twarz
z podbitym okiem wrażliwości
widzi co zechce zobaczyć
na wpół ślepa gubi swoje przeznaczenie

Bóg jest Panem historii lecz tajemnica to wielka
gdy naród opętany zostawia swojemu losowi

prawda o wolności straciła na znaczeniu
gdy możliwość podróżowania jest dla wszystkich
wszystkiego można skosztować zadurzyć się sposobnością
zło nie zna granic skore do podróżowania staje się płodne
rodzi coraz to nowe dzieci zniewolenia

Bóg jest Panem historii nawet jeśli tego nie widać
z dna zagłady wyciąga cieniem odwiecznej miłości

prawda o miłości wymagającej jest trudno do przyjęcia
skoro tak łatwo byle jak i z byle kim można się zatracić
więc jak można widzieć ukryte tajemnice za powiekami
człowiek opętany wiarą w siebie staje się pustynią
naród opętany wiarą w swoje przeznaczenie błądzi po pustyni
świat opętany wolnością leży odłogiem czterdzieści lat

Bóg jest Panem historii z innej perspektywy
patrząc na historię widzi człowieka w drodze do wolności
[1] 2009-07-09

po wybuchu wielkiej ciszy


po wybuchu wielkiej ciszy [1]


im dłużej zaglądam do nieba
przez wiersze poświęcone jedynej miłości
bez której nie umiem już żyć
przez dobre i złe poczynania
wpisane w życiorys
to co jeszcze zapisane we mnie
a wciąż nieujawnione światu
i to co ukrywam przed sobą
by stało się we mnie zrozumienie
że im dłużej podglądam ludzką naturę
tym bardziej ogarnia mnie zdumienie
jak to się stało że słowo wcielone
ograbione z wszystkiego
przybrało postać Sługi Jahwe
i stało się bratem człowieka
a swoi Go nie przyjęli

im dłużej żyję w zadziwieniu
tym mocniej wierzę
w opatrzność rzeczy niewielkich
która świat odmienić raczy
po wybuchu wielkiej ciszy
[1] 2009-07-03

niedziela, 14 czerwca 2009

niedzielny poranek


niedzielny poranek [1]

w niedzielny poranek czas zwalnia tempo
wolniej zjadam śniadanie
dłużej przyglądam się żonie
chwilę wspomnę nocne kochanie
dzieciom powoli odpowiem na pytania
i pójdę do kościoła stanąć w prawdzie odwiecznej
prochem jestem i takim zostanę
choć mogę być bratem Boga
jeśli wolę Jego wypełnię

w niedzielny poranek sklepy omijam z daleka
cóż jeśli mam czas dla siebie
czemu zabierać go innym
potem będzie obiad wspólny spacer
jeśli deszcz nie przeszkodzi
dobrze że są te niedzielne poranki
gdy czas we mnie zwalnia zupełnie
[1] 2009-06-14

z cyklu wiersze do Pana Boga



IV [1]

jakie to dziwne uczucie dowiedź się
że nie Jesteś potrzebny aby kochać
że człowiek sam z siebie jest wstanie
tak kochać aby zapomnieć o sobie
przebaczyć każdą zdradę i kłamstwo
być lepszym od tego co wczoraj zabijał
i oszczerczo zeznawał
fałszował podatki dla dobra bliźniego
jakie to dziwne uczucie
zobaczyć wizję miłości bez Boga
to już przerabialiśmy różnymi izmami

a przecież sam z siebie
nie jestem wstanie kochać
gdyż nie wiem co to kochanie
moja zdolność pojmowania spraw
jest ograniczoną do chwili gdy jestem
gdy byłem dzieckiem świat malowałem w kolorach
gdy dorastałem była biel i czerń
gdy powoli odchodzę w stronę światła
jest tylko czystość bieli

jak nagi adam lękam się dalej pójść

jakie to dziwne uczucie zobaczyć Boga
[1] 2009-06-16

środa, 10 czerwca 2009

tajemnica miłości



moja żona


moja żona obiekt moich westchnień
wtulona w zapatrzenie nieba
powoli dorasta do swojej ikony
przejęta pragnieniem dobra
na dłoniach zapisuje
wrażliwość

jest tajemnicą miłości Boga
którą pojąć muszę

morze spienione



jest


jest morze spienione co nie gasi pragnienia
jest pragnienie ulotne a nie ma miłości
jest miłość szalona co nie daje wolności
a wolność zupełna tak beznadziejna
że kręci się nasze koło przewrotne
nadęte i wielce niezłomne
aż po puchar goryczy dozgonne

jest słowo co ludzi przemienia
tylko usłyszeć je trudno
wymaga milczenia
a z tym u nas najgorzej
tyle jest w nas do powiedzenia
że mądrość wieczna przy nas wysiada
a to co największe przychodzi w ukryciu
w ciszy się zmienia istota pojęcia

jej ufność




nieustannie
rzucała na szalę modlitwy całą wiarę
zdobytą w trudzie uznania siebie
za matkę Najwyższego
gdyby nie jej ufność że Bóg ją wysłucha
świat dawno przestałby oddychać nadzieją

stąd jest bardzo blisko





stąd jest bardzo blisko
do twej twarzy ust i dłoni
stąd jest bardzo blisko
do bramy zamkniętych powiek
otwieram je
budzę z nieświadomego lęku
i wkładam Boga
małą tętnicę życia

wierzę




wierzę
w nadzieję naszych drobnych upadków
w powolne dorastanie dobrych uczuć
w ciepłe spojrzenie zatroskanych oczu

wierzę
w tych co im się już udało
przylgnąć do okien Bożej mądrości
zajrzeć do środka raju
i dotknąć wiary w człowieka

niedziela, 24 maja 2009

w nieskończoności



w nieskończoności [1]

tu na obrzeżach światła

mrok jest największy
ciemność uparcie próbuje zmęczyć powieki
ktoś idzie lecz go nie widać
ktoś umarł i ślad po nim zaginął
marzenia jak gwiazdy odległe
nadają podróży kierunek
choć same nie są celem

to co ukryte w nas
jest próbą czerni
choć noc nie jest celem
jest wędrowaniem odwiecznych marzycieli

światło stawia w prawdzie
daje się poznać z każdej strony
choć wszędzie wygląda inaczej
jest progiem nieskończoności

[1] 15.01.09

sobota, 23 maja 2009

ekonomia raju




pamięć [1]


życie nabiera kształtu gdy się dopala
potem już tylko pamięć
ta niebieska nauczycielka życia
która wszystkim zawadza
na przedprożu nieba
gdzie gwiazdy spadają w czeluść

poeci między gwiazdami szukają przyszłości
a ona pokraczna córka historii
sterczy na jednej nodze
pomiędzy prawem do wolności
a dowolnością poglądów
z których nic nie wynika
oprócz nieszczerych chęci
opasanych cichym powiewem pieniędzy

kto ma za dużo będzie mu odjęte
na rajskim rachunku zysków i strat
ekonomia raju jest bardzo prosta
miałeś dla innych lecz nie skorzystałeś
wybór był twój więc nie oczekuj nic
oprócz własnego prawo do wolności
dobrze że na rajskiej giełdzie
każdy ma prawo do miłosierdzia

a piekło jest rajem utraconych szans
[1] 12.11.08

ogień



oszukani


oszukani
naiwni jak dzieci
siadamy wokół ogniska
gdzie płonie długa lista
nie spełnionych marzeń
fałszywych obrazów
rozbudowanych monologów

próbujemy coś zrobić
ale nam nie wychodzi
gdzieś nam się podział
zdrowy rozsądek

piątek, 22 maja 2009

zadziwienie


zadziwienie [1]

to dziwne
ile w człowieku się skrywa
błękitu nieba
który trzeba wydobyć
pielęgnować zawzięcie
czuć pod palcami natchnienia
głębię anielskich metafor

pięknie jest
gdy człowiek siebie na nowo odkrywa
uczy się być więcej niż mieć
i zawsze wierzy w opatrzność
tych najmniejszych wzruszeń
pięknie jest
tak się jeszcze zadziwiać
[1] 29.03.08
dwa światy [2]

w dniu w którym słowo stało się poezją
niebo nabrało kształtu wieczności
miłość dojrzewająca złączyła nam ręce
połączyły się w nas sklepienia
gdzie światło świeciło w tym samym kierunku
pomimo ciemności
twoja nadzieja rodziła moje zaufanie
wierność uczyła wytrwałości
nawet jeśli różnią nas przeczucia
istnieją dwa światy ze wspólnym niebem
nic co małe działo się w nas nie zaniknienic
co wielkie zrodziło się z nas nie zaginie
pomiędzy nami jest przestrzeń wiary
ja wierzę w twoje zbawienie przy moim udziale
ty wierzysz we mnie nawet gdy słabnę
w dniu w którym poezja stała się wyznaniem
moja miłość łagodnie unoszona wiatrem
przyczajona u twojego cienia jest tajemnicą
odwiecznego stwarzania dwóch światów
gdzie jesteśmy tylko cieniem wiecznego tak
[2] 01.01.09

w drodze


w drodze [1]

idziemy jak ślepcy zajęci własnymi sprawami
piszemy wiersze wcielamy marzenia
wciąż zabiegani gubimy milczenie
gdzieś zapatrzeni w strukturę odległą

myśl do myśli nie zawsze dobiega
nie tworzy ciągu odzwierciedlenia
życie jak dąb z otwartymi ranami
powoli umiera

a kamień co leży pośrodku drogi
kolejnym jest jądrem negacji
brakuje nam wtedy gdy bardzo pragniemy
jesteśmy gdy inni nas odnajdują

są prawdy odwieczne które nas drażnią
lecz to nie zmienia że są nam potrzebne
[1] 06.04.08
aleja marzeń [2]

w korowodzie tańczących słów
tuż przy alei marzeń
człowieka dobrego nie można odnaleźć
sam przychodzi gdy jest potrzebny
w naszej podróży wykreślanych zdarzeń
mądrość zgubiona w nawale pragnień
bólem cierpienia na powrót się rodzi
takie jest życie jaka zawartość w nas
tego co jawne nie skryte w sobie
sztuką jest kochać tak do szaleństwa

dzień się pochyla ku zapomnieniu
tam gdzie wyrazy zostają w tyle
nasze są sprawy niespójne myśli
spalone listy nieślubnej pamięci
goni nas prędkość ciągłego żądania
w pędzie ku czemuś co nas okrąża
wolni jesteśmy miarą ubóstwa
tym co zabrakło pewności w siebie
tacy jesteśmy w pochodzie wierszy
które trzeba jednak odszukać
zanim odejdzie zanim się skończy
ta krótka chwila alei marzeń
[2] 09.10.06

środa, 20 maja 2009

pod krzyżem



są takie miejsca[1]


są takie miejsca
gdzie wielbłąd przechodzi przez ucho igielne
człowiek dla człowieka samarytaninem
a pasterz bierze na ramiona odnalezioną owcę
są takie miejsca
gdzie tylko troje stało pod krzyżem
ręce piłata są ciągłym wyrzutem
a kogut pieje sto i trzy razy
są takie miejsca
tylko trudno je znaleźć
w zalewie sensacji
w pogoni za ilością sprzedanych nakładów
w nadrzędności prawa od zachwytu miłości
są takie miejsca
[1] 26,02.07

wtorek, 19 maja 2009

wart zapamiętania


wart do zapamiętania [1]

wiersz się musi odleżeć
wysuszyć na lince poprawności
wydobrzeć po ciężkim porodzie natchnienia
musi ostygnąć z ognia zawziętości
z tego co wielkie a takie przyziemne
z tego co małe a wciąż niedosięgłe
wiersz se musi poleżeć
nabrać w płuca ogłady
chwycić w żagle ciętego zefirka
tylko wtedy jest wart przeczytania
gdy sam nabierze pewności
że jest wart zapamiętania
[1] 30.07.06

w cieniu aniołów



Pan Bóg lubi poetów [1]

na białej karcie zagiętej na rogach
rozlazłym pismem w cieniu aniołów
tworzy prawicą chronologię zdarzeń
zagubione pięć minut w teatrze absurdu
zaś lewą dłonią odwiecznej twórczości
wygładza próżność nadętej ambicji
wyciąga za uszy zbytniej dowolności
wyrywa chwasty samouwielbienia
Pan Bóg lubi poetów ma do nich słabość
czasem w nich budzi odgłos kamienia
[1] 21.07.06
wobec nas [2]

wobec nas
stręczycieli łatwych wyborów
na ukos życia
pod latarniami zapomnień
dzieję się coś co warto pochwycić
ująć przestrzenią słowa
namalować obrazem zachwytu
tę chwilę twojego oddania

już czas na wyciągnięcie spojrzenia
czuć zapach skoszonej trawy
na wzniesieniu utraty
gdzie światło z nocą się zmaga
a nasze łagodne uśmiechy porywu
uczą się tworzyć w sobie
odbicie słowa
które się nigdy nie myli
wobec nas
[2] 18.10.06

milczeniem po drugiej stronie


milczeniem po drugiej stronie [1]

świat ma tylko pamięć
tę chwilę zadumy po latach cierpienia
która po nocach wśród ognisk śmierci
szuka zagubionego synka
małego żydka z ulicy granicznej
gdzie zaczynała się wieczność

śmierć jako ofiara za świata głupotę
za nienazwane grzechy ludzkości
jest śmiercią co boli
milczeniem po drugiej stronie
[1] 15.04.08

ptaki poezji



ptaki poezji

ptaki poezji rodzą się z bólu
z lęku
w krzyku rozpaczy
przeciw niewoli
na obrzeżach kłamstwa
z poczucia niespełnienia

ptaki poezji uwolnione nagle
żyją krótko niecierpliwe
wylatują za wcześnie
bez drogi powrotu

w moim mieście 2


w moim mieście 2 [1]

w moim mieście ulice znaczone słowem
mają zabarwienie pozoru
pięknie oprawione zdania
na firmamencie wiary w człowieka
okazały się zbiorem pobożnych życzeń

w moim mieście gdzie koniec
stał się początkiem
wydobywa się z rozkopanych jezdni
chichot prześmiewczej historii
[1] 17.09.06

poniedziałek, 18 maja 2009

barwami jesieni



wiersz wyciszony

życie jak wiersz czasami przydługi
przemija barwami jesieni
których nikt nie pamięta
wiersz wyciszony spadającym listowiem