niedziela, 14 czerwca 2009

niedzielny poranek


niedzielny poranek [1]

w niedzielny poranek czas zwalnia tempo
wolniej zjadam śniadanie
dłużej przyglądam się żonie
chwilę wspomnę nocne kochanie
dzieciom powoli odpowiem na pytania
i pójdę do kościoła stanąć w prawdzie odwiecznej
prochem jestem i takim zostanę
choć mogę być bratem Boga
jeśli wolę Jego wypełnię

w niedzielny poranek sklepy omijam z daleka
cóż jeśli mam czas dla siebie
czemu zabierać go innym
potem będzie obiad wspólny spacer
jeśli deszcz nie przeszkodzi
dobrze że są te niedzielne poranki
gdy czas we mnie zwalnia zupełnie
[1] 2009-06-14

z cyklu wiersze do Pana Boga



IV [1]

jakie to dziwne uczucie dowiedź się
że nie Jesteś potrzebny aby kochać
że człowiek sam z siebie jest wstanie
tak kochać aby zapomnieć o sobie
przebaczyć każdą zdradę i kłamstwo
być lepszym od tego co wczoraj zabijał
i oszczerczo zeznawał
fałszował podatki dla dobra bliźniego
jakie to dziwne uczucie
zobaczyć wizję miłości bez Boga
to już przerabialiśmy różnymi izmami

a przecież sam z siebie
nie jestem wstanie kochać
gdyż nie wiem co to kochanie
moja zdolność pojmowania spraw
jest ograniczoną do chwili gdy jestem
gdy byłem dzieckiem świat malowałem w kolorach
gdy dorastałem była biel i czerń
gdy powoli odchodzę w stronę światła
jest tylko czystość bieli

jak nagi adam lękam się dalej pójść

jakie to dziwne uczucie zobaczyć Boga
[1] 2009-06-16

środa, 10 czerwca 2009

tajemnica miłości



moja żona


moja żona obiekt moich westchnień
wtulona w zapatrzenie nieba
powoli dorasta do swojej ikony
przejęta pragnieniem dobra
na dłoniach zapisuje
wrażliwość

jest tajemnicą miłości Boga
którą pojąć muszę

morze spienione



jest


jest morze spienione co nie gasi pragnienia
jest pragnienie ulotne a nie ma miłości
jest miłość szalona co nie daje wolności
a wolność zupełna tak beznadziejna
że kręci się nasze koło przewrotne
nadęte i wielce niezłomne
aż po puchar goryczy dozgonne

jest słowo co ludzi przemienia
tylko usłyszeć je trudno
wymaga milczenia
a z tym u nas najgorzej
tyle jest w nas do powiedzenia
że mądrość wieczna przy nas wysiada
a to co największe przychodzi w ukryciu
w ciszy się zmienia istota pojęcia

jej ufność




nieustannie
rzucała na szalę modlitwy całą wiarę
zdobytą w trudzie uznania siebie
za matkę Najwyższego
gdyby nie jej ufność że Bóg ją wysłucha
świat dawno przestałby oddychać nadzieją

stąd jest bardzo blisko





stąd jest bardzo blisko
do twej twarzy ust i dłoni
stąd jest bardzo blisko
do bramy zamkniętych powiek
otwieram je
budzę z nieświadomego lęku
i wkładam Boga
małą tętnicę życia

wierzę




wierzę
w nadzieję naszych drobnych upadków
w powolne dorastanie dobrych uczuć
w ciepłe spojrzenie zatroskanych oczu

wierzę
w tych co im się już udało
przylgnąć do okien Bożej mądrości
zajrzeć do środka raju
i dotknąć wiary w człowieka